Kulki zawisly jak na razie na kredensie i ciesza moje oko kazdego dnia. W dzien swietnie wpasowuja sie do mojego bialego salon(ik)u, a wieczorem nadaja mu fajnego, cieplego klimatu. Sa biale. Tak jak bialy jest caly nasz domek.
Innym nowym nabytkiem jest patera na muffiny.
Niby zwykla, druciana, ale swoj urok ma. Kupilam ja w sklepie popularnie zwanym tutaj "U Chinczykow". Pelno tam bubli, odpustowych swiecidelek, bazarowych misek, ale... czasem mozna tez wyszperac tam calkiem przyzwoite przedmioty. Nowoscia jest wlasnie polka, nazwijmy ja polka z przydasiami do robienia muffinow i cupcakeow. Patery, papilotki roznych ksztaltow i wzorow, foremeczki, dekoracje...ach i och!
Zakupilam tam jeszcze kwieciste papilotki, bo wiosny mi sie zachcialo.
...i musialam zrobic super czekoladowe muffiny z biala polewa i maltersami na czubku. I tak potem sobie fotek napstrykalam :)
Z innej beczki. Karnawal w pelni. Sofi ze strojem ksiezniczki prawie sie nie rozstaje. Pierwszy bal zaliczony, kolejne niestety ;) wkrotce. Mam nadzieje, ze ksiazece maniery chociaz wejda jej do krwii ;)
Zapomnialam Wam jeszcze pokazac moje sweterki na szklanki. Zrobilam je wprawdzie jeszcze przed swietami, ale jakos tak wyszlo i sie nimi nie pochwalilam. Stary sweterek Sebastiana plus drewniane gwiazdki i szklanka z ocieplaczem gotowa!
Pozdrawiam serdecznie!
Magda.